“Help us! Our children are sick, they will die, if you don’t help us!”
Te słowa otworzyły bramę do mojego serca. Nie wiedziałam i nie rozumiałam co dokładnie dzieje się na polsko-białoruskiej granicy. Zaczęłam przeszukiwać internet, a to co znalazłam wstrząsnęło mną do głębi!
Od piątku, wyrywając strzępy wolnego czasu matki wielodzietnej i zarywając długie noce, wgłębiłam się w temat. Przestudiowałam media prawicowe i lewicowe, polskie i zagraniczne, oficjalne strony państwowe i prywatne wpisy na grupach wolontariuszy działających na miejscu. Rozmawiałam z wieloma osobami, prawnikami, żołnierzami, ludźmi dobrej woli. Przedstawicielami różnych punktów widzenia. Zadawałam pytania i szukałam sensu.
Wyłonił się z tego dla mnie taki obraz:
Łukaszenko przeskrobał, Unia nałożyła mu sankcje, teraz, razem z Putinem mści się, używając uchodźców jak mięsa armatniego. Chce zdestabilizować nasz region. Zwozi ich na Białoruś czarterowymi lub rejsowymi samolotami, kusząc sfingowaną reklamą łatwych przerzutów do Unii i biorąc za to grubą kasę. Potem wywozi do granicy z Polską. Ale tam nie ma przejścia. Ludzie chcą więc zawrócić do Mińska, robią w tył zwrot, lecz odbijają się od białoruskich żołnierzy, którzy nie pozwalają im wrócić. Znajdują się w potrzasku. W lesie, bez namiotów, bez żadnego przygotowania, zaskoczeni niskimi temperaturami (nie mówiąc o deszczach i huraganie, który ostatnio szalał). Z wielu relacji wynika także, że oddają oni pieniądze straży granicznej, w zamian za jedzenie, którego potem nie otrzymują lub po prostu są przez nich okradani.
Niewiadome
Nie mamy pojęcia ile osób wiedziało na co się pisze, ale z zebranych przeze mnie infromacji wynika, że wielu nie wiedziało… Że zostali po prostu wciągnięci w wir oszustwa. Nie wiemy kim dokładnie są ci ludzie, ale na pewno nie jest to tłum terrorystów. Są tam przede wszystkim tacy ludzie jak ty i ja, mężczyźni, kobiety i dzieci (!!!), poszukujący po prostu lepszego życia ekonomicznego (jak niegdyś Polacy!) lub rzeczywiści uciekinierzy z miejsc, gdzie ich życie było zagrożone, a nawet przypadkowi turyści, którzy chcieli tylko zwiedzić jakiś europejski kraj… Są tam osoby z Iraku, Syrii, Afganistanu, Iranu, Kongo, Kuby i innych krajów…
No i co dalej?
2 września Polska wprowadziła stan wyjątkowy, co dodatkowo utrudnia dowiedzenie się tego, co się tam dokladnie i naprawdę dzieje, bo do strefy stanu wyjątkowego nie wpuszcza się dziennikarzy. Co gorsza, Polska nie wpuszcza tam także organizacji humanitarnych… Uchwalono za to szybką ustawę o push-backach, na podstawie której, obecni tam żołnierze mają rozkaz cofać każdego napotkanego tam nielegalnego imigranta spowrotem do granicy. Bo oni są nielegalni, to jasne. Tylko, że co oni mają dalej zrobić? Po drugiej stronie łapani są przez białoruskich żołnierzy, i spychani spowrotem do Polski, a z relacji wielu wynika, że także przez nich bici, kopani, a nawet ostrzeliwani. Krótko mówiąc “bawimy się ludźmi”, jak kot prawie zdechłą myszą.
Azyl?
Kwestia azylu jest skompikowana. Nie jestem prawnikiem, ani specjalistą od tych spraw, ale zorientowałam się, że Białoruś jest w prawie międzynarodowym uznawana za kraj bezpieczny, co sprawia, że o ile mają oni w paszporcie wizę turystyczną, to właśnie w Białorusi jest jedyne miejsce, w którym mogą ubiegać się o azyl. I tym sobie polscy włodarze umywają ręce. Tyle że wiadomo bezsprzecznie, że Białoruś bezpiecznym krajem nie jest i że białoruskie władze zamknęły tych ludzi w potrzasku. Nie ma tam mowy o ubieganie się o azyl. Jedyną nadzieją pozostaje Polska. Czy okaże się ona bardziej cywizilowanym krajem?
Granice Unii
Tak, ja wiem, że tu chodzi o obronę wschodnich, zewnętrznych granic Unii Europejskiej, ale nikt nie mówi o tym, aby tych ludzi wpuścić oficjalnie do Polski. Skoro jednak mamy 7000 pograniczników, którzy próbują upilnować 400 km granicy polsko-białoruskiej, to tym bardziej dali by oni radę upilnować strzeżonych drutami kolczastymi obozów dla uchodzców, dzięki którym uchodźcy ci nie byliby przez nas – Polaków – skazani na śmierć przez hipotermię, odwodnienie i głód. Tak, nas, Polaków. Tak uważam. Bo że dyktator Białoruski ma ich w nosie to wszyscy wiemy. Ale nadal tym zamierzamy usprawiedliwic swoją znieczulicę! To naprawdę żenujący argument. Nikt inteligenty i choć trochę wrażliwy nie pownien go łyknąć.
Pomoc humanitarna
Jeżeli mamy okazać się cywilizowanym krajem, stojącym na wyższym poziomie humanitarno-kulturowym niż Białoruś, nie możemy bezlitośnie tych ludzi spychać z powrotem na granicę. A taki niestety rozkaz otrzymali polscy żołnierze. Żołnierze są od wypełniania rozkazów, nie obwiniam ich. Mam jednak nadzieję, że paru ludzkich się znajdzie, a są symptomy jakiejś nadziei, bo drobne procenty tych ludzi otrzymało możliwość ubiegania się o azyl i organizowany jest też pierwszy transport do ojczyzn pochodzenia. Ale to kropla w morzu! Tu liczy się czas, każda kolejna noc z przymrozkiem to zagrożenie życia tych ludzi. A z szacunków straży granicznej wynika, że jest ich od kilku do kilkunastu tysięcy, koczujących po lasach i polach kukurydzy po obu stronach granicy (raczej głównie po białoruskiej, bo każdy wykryty po naszej stronie imigrant jest od razu wywożony spowrotem…).
Tylko do Niemiec?
Niektórzy z tych uchodźców podobno nie chcą przyjąć azylu od Polski. Chcą dostać się do Niemiec, na tamtejszy wygodny socjal, a azyl w Polsce by im to uniemożliwił. Możliwe. Może są tam też osoby, które dla tych, lub jeszcze gorszych – terrorystycznych celów, wykorzystują nawet dzieci. MOŻE. Ale z tego jednego “może”, nie możemy wrzucać wszystkich do jednego worka zagłady, bez szans na przeżycie!!! Osobom w takiej sytuacji powinno bezsprzecznie przysługiwać prawo do szacunku, pomocy prawnej, warunków humanitarnych, prawo do ŻYCIA. Niestety z wielu relacji wynika, że rozkazy pushbacków są często wykonywane mimo próśb tych ludzi o azyl, mimo że jasno deklarują, że nie chcą jechać dalej, do Niemiec, mimo, że błagają tylko o uratowanie przed śmiercią.
Czas na nas
To jest nasz czas. Czas Polaków. Teraz nasza dziejowa kolej. Czy okażemy człowiekowi serce człowieka? Nic nie jest ważniejsze niż jego prawo do życia. Ani strzeżenie granicy państwa, ani lęk przed potencjalnym zagrożeniem nie usprawiedliwia śmierci człowieka, zwłaszcza człowieka który nieświadomie wpadł w białoruską pułapkę. Pułapkę śmierci. Czy będzie to białorusko-polska pułapka śmierci? Jak przyjmie to świat, także islamski, gdy skończy się stan wyjakowy i zostaną tam wpuszczeni dziennikarze, a światło dzienne ujrzą zdjęcia ciał kobiet, dzieci i mężczyzn, ludzi, których Polacy nie wpuścili do siebie, bo przecież to był problem białoruski…
Dobro
Cieszymy się z każdego działania ludzi dobrej woli, z rozpaczliwych prób pomagania tym ludziom przez osoby z Grupy Granica, Medyków na Granicy i wielu innych osób o wielkim sercu, mieszkańców strefy stanu wyjątkowego i okolicznych terenów. Dziękujemy osobom organizującym i zasilającym zbiórki potrzebnych rzeczy. Cieszymy się, że Polska udziela pomocy medycznej będacym w ciężkim stanie zdrowotnym. To są takie promyki nadziei. Ale to wciąż za mało. Idzie zima, a to jeden z najzimniejszych regionów Polski…
Postulat
Żądamy natychmastowego wpuszczenia do terenów przygranicznych organizajci humanitarnych i utworzenia tymczasowych obozów dla uchodźców z ogrzewanymi namiotami, dostępem do jedzenia i wody. Żądamy umożliwienia wszystkim tkwiącym na białorusko-polskiej granicy możliwości ubiegania się o azyl. Żądamy rozpatrzenia indywidualnie każdego wniosku i odesłanie do miejsc pochodzenia wszystkich osób, których życie w ojczyźnie nie jest bezpośrednio zagrożone. Rozumiemy, że Europa nie ma dla nich wszystkich miejsca, że wręcz niektórzy z nich mogą dla niej stanowić zagrożenie i dziękujemy polskim władzom, że dbają o nasze bezpieczeństwo, ale nie może się to odbywać kosztem śmierci setek ludzi u progu drzwi do naszego domu, w którym wygodnie i ciepło sobie siedzimy, gdy nasz brat i siostra zamarzają na śmierć.
Dziękuję! To jest “droga pod prąd”, “ciasna brama” i branie “krzyża niezrozumienia” wśród najbliższych wyznawców ukochanego KK.