O przeprowadzce polskiej rodziny wielodzietnej za granicę oraz o tym jak to jest mieć Męża – artystę rozmawiamy z Józefiną Szlenkier – żoną Tadeusza (solisty operowego) oraz mamą czwórki [EDIT – już piątki] dzieci – Karola (9 l.), Marysi (8 l.), Antosia (5 l.) i Józia (3 l.) [i małego Stefcia]
– Od września mieszkacie w Niemczech. Jak dajesz sobie radę w codzienności za granicą z czwórką małych dzieci? Nie macie przecież u boku nikogo z dalszej rodziny, a Twój mąż często podróżuje z koncertami.
– Do Niemiec przeprowadziliśmy się całą rodziną we wrześniu ubiegłego roku i mieszkamy już szósty miesiąc, nie licząc okresu wakacyjnego w lipcu, w przepięknym bawarskim miasteczku Fürth pod Norymbergą. Mój Mąż pracuje drugi sezon w operze w Norymberdze, śpiewa także w Polsce i koncertuje. Ja zajmuję się domem i dziećmi, które póki co są jeszcze małe.
W zeszłym roku przed przeprowadzką doświadczyliśmy dłuższych niż zwykle rozstań (rozłąki z rodziną są wpisane w zawód śpiewaka operowego) i też ogromnej tęsknoty, nie tylko mojej i Męża, ale także dzieci, stąd wspólna decyzja o zamieszkaniu za granicą.
Nie mamy tutaj na miejscu, tak jak wspomniałaś, nikogo z rodziny, ale mamy SIEBIE, a to jest przecież najważniejsze. Mieszkając przez 7 lat w Bydgoszczy, również z dala od naszych domów rodzinnych, musieliśmy radzić sobie i to nas chyba trochę zahartowało, chociaż tam było łatwiej o jakąś pomoc z zewnątrz. W Niemczech bariera językowa jest póki co dla mnie pewnym utrudnieniem, mówię po angielsku, a niemieckiego dopiero się uczę. Dwójka naszych starszych dzieci chodzi od września do niemieckiej szkoły, 5-latek zaczął uczęszczać do przedszkola. Najmłodszy Józio jest jeszcze ze mną w domu.
Myślę, że jest to dla dzieci duża szansa, przede wszystkim na naukę za granicą obcego języka, który mam nadzieję zostanie im na dłużej. Poza tym poznanie innej kultury, zwyczajów, tradycji, kuchni… Oczywiście początki nigdy nie są łatwe, ale nasze dzieci są bardzo dzielne i na szczęście dostosowują się do zaistniałej sytuacji, mają nas obok siebie, a więc w każdej chwili wsparcie i pomoc.
– No właśnie – dzieci. Jak te starsze odnalazły się w obcojęzycznych klasach? (a może są razem w jednej?) Czy w tym wieku – 9 i 8 lat dzieci są w stanie wejść w nową społeczność szkolną nie znając zupełnie języka? Jak radzą sobie z nauką nie rozumiejąc języka?
– Aktualnie jesteśmy całą rodziną w domu, co zbyt często się nie zdarza, bo przecież ktoś pracować musi. Ma to swoje plusy i minusy, pewnie jak u wszystkich. Niektórzy pracują zdalnie w domu, ale nie we wszystkich zawodach jest to możliwe. Śpiewak operowy występuje przed publicznością na żywo, a próby odbywają się z chórem, orkiestrą…więc aktualnie zawieszono pracę również nad nową premierą, która miała odbyć się w operze na początku kwietnia.
Niemieckie społeczeństwo początkowo nie bardzo się przejęło epidemią, do niedawna w restauracjach i kawiarniach nie brakowało klientów, a póki były otwarte, mieszkańcy spotykali się na tradycyjną kawę i precla w porze lunchu. Tym bardziej postawa naszych rodaków zasługuje na uznanie i mam nadzieję że akcja #zostajewdomu przyniesie oczekiwany efekt i wirus nie będzie się w Polsce aż tak szybko rozprzestrzeniał jak w innych krajach.
– Mogę oczywiście zdradzić jak się poznaliśmy, to żadna tajemnica 😉 chociaż nie chwalimy się tym za bardzo, bo było to i jest jeszcze ciągle dla nas obojga niemałym zaskoczeniem, jak Pan Bóg tą znajomość poprowadził. Pewnie bardziej romantycznie brzmiałoby, jeśli do naszego spotkania doszłoby na jakimś koncercie albo w operze i w pewnym sensie tak było chociaż nie do końca… Poznaliśmy się z Mężem dzięki nowoczesnym technologiom i do dzisiaj wspominamy to z uśmiechem. Połączył nas portal Przeznaczeni.pl, jeden z pierwszych katolickich portali randkowych, który jeszcze ciągle funkcjonuje. To było w marcu 2009 roku. Spotkaliśmy się w okolicy uroczystości św. Józefa, czyli dokładnie 11 lat temu, a w tym roku w czerwcu będziemy obchodzić 10 rocznicę ślubu.
Gdy po pierwszym dniu w niemieckim przedszkolu zapytaliście Antosia jak mu się podobało, odpowiedział:“Fajnie. Nie rozumiem tylko, dlaczego te panie ciągle mówiły do mnie Najn! Przecież ja mam na imię Antoni!” 🙂
dzięki Julka za ten wywiad, cieszę się, że mogłam poznać tak wspaniałą kolejną rodzinkę 😉 ściskam 🙂