Rodzina bierze swój początek w miłości, jaką Stwórca ogarnia stworzony świat.
(św. Jan Paweł II)
W myśl zasady, że lepiej zmienić suknię ślubną niż męża, dziesiątą rocznicę ślubu obchodziliśmy z pompą.
No bo dlaczego to ma być tylko jeden dzień w życiu? Piękna suknia, święto miłości, ślub i wesele, Bóg, rodzina, przyjaciele. Tak tradycyjnie świętujemy zawarcie małżeństwa. I słusznie. O ileż bardziej zatem należy świętować jego kolejne rocznice. Wszak w dobie bolesnej epidemii rozwodów, trwałe małżeństwa to skarb tym bardziej pożądany! A więc świętujmy (tu zachęcam was – wszyscy małżonkowie)! Świętujmy święto miłości trwałej, nierozerwalnej i aż do śmierci. Pokazujmy światu, że to wciąż jest możliwe. Ba! Że jest piękne i szczęściodajne! Odprawiajmy kolejne śluby i wesela, wciąż i na zawsze z tym samym współmałżonkiem!
Tak – my mieliśmy drugie wesele.
Nawet huczniej było niż przy pierwszym – ponad setka gości. Jak ich wszystkich ugościć? Kombinacje alpejskie doprowadziły nas do rozwiązania: znajoma kucharka ze sztabem pomocniczym, sala “po znajomości”. Koszty na taką liczbę osób symboliczne, a ile radości. No i suknia. Gusta się zmieniają i po 10 latach od ślubu nieraz z zazdrością spoglądałam na witryny salonów mody ślubnej. Dlaczego więc my – wierne małżeństwa – mamy być “poszkodowani”, myślałam z żartem. Przecież nie trzeba się rozwieźć, żeby móc kupić sobie i wystąpić w nowej sukni ślubnej. Można to samo zrobić bez rozwodu. 😉 Oczywiście i tu z pomocą przyszedł Duch Święty, który wynalazł dla mnie wymarzoną suknię w wymarzonej cenie. Mierzyłam bowiem kilka sukien w prawdziwym salonie ślubnym (co już samo w sobie było dla mnie ogromną przyjemnością- uwielbiam modę ślubną!). I również tam, przy odrobinie szczęścia dałoby się znaleźć pojedyncze egzemplarze w rozsądnych cenach (ostatecznie też zawsze można by ją było sprzedać po rocznicy). Ale – kto by pomyślał – tę idealną (no, prawie, bo o 2 numery za dużą, ale to nie problem – wystarczy przerobić u krawcowej, co też zrobiłam) znalazłam kompletnym “przypadkiem” – na wczasach (były deszczowe, więc z nudów tego dnia pojechaliśmy do galerii handlowej, co normalnie zdarza nam się niezmiernie rzadko – nie lubię takich miejsc). No i zobaczyłam ją na wystawie: w zwyczajnym sklepie z sukniami wieczorowymi, nie ślubnymi (czytaj: ceny 10 razy niższe), a kolor ecru sprawił, że zachowała 100% ślubnego kamuflażu. 😀
No i było warto. Święto na 102!
Była Msza święta z odnowieniem przyrzeczeń małżeńskich, było wesele z tańcami, za które nie trzeba było płacić, bo bez DJ-a. A choć muzyka z płyty, to tańczy się tak samo dobrze i wodzirej niepotrzebny, gdy szczęście w sercach gra.
A w trakcie imprezki padł taki dialog między dwojgiem gości:
– Jasiu, czy ty ciągle kochasz tą swoją żonę po tych dziesięciu latach?
– Co ty się go pytasz czy ją kocha. Właśnie wziął z nią ponownie ślub. To chyba wszystko jasne.
Na Mszę sami wybraliśmy sobie czytania i okrasiliśmy je naszym komentarzem (a co tam- jest okazja, żeby się podzielić, że treści Biblii są dla nas realnie żywe), który goście otrzymali w wydrukowanych “książeczkach” na ławkach w kościele. Oczywiście na kazaniu był inny komentarz – naszego kierownika duchowego – ustny, a jakże miły. Prawdziwe święto miłości, małżeństwa i rodziny. Polecamy!!! Cieszmy się z każdej kolejnej chwili upływającej w wiecznej klepsydrze ziemskiego czasu Jednego Ciała męża i żony. Sakramentu. Widzialnego znaku JEDYNEJ MIŁOŚCI.
Dzisiaj – po kolejnym roku naszego małżeństwa…
…publikujemy dla Was – nasi Czytelnicy – wyjątkowe zdjęcia autorstwa naszej niezawodnej fotograf Marty Zgrajki. Jak wiecie, nie mamy w zwyczaju publikowania twarzy naszych dzieci. Dlatego te zdjęcia są tak wyjątkowe, bo z nimi. Są zbyt piękne, by ich nie pokazać światu (a poza tym dzieci się już trochę zmieniły przez ten rok 😉 ). Ale najpierw drugi prezent, o wiele dla nas ważniejszy – nasze rocznicowe Credo – tekst z ławeczkowych książeczek (zbieżność nazw nieplanowana – na Niebieskiej Ławeczce – teksty z kościelnych ławek z naszej 10.rocznicy ślubu 😀 ). Wszystko w nich nadal aktualne, potwierdzone kolejnymi 365 dniami pełnymi szarości i kolorów, łez szczęścia i bólu, codzienną walką o miłość.
“Bo w milosci wciąż to samo. Miłość i cierpienie. Nawet sam Pan Bóg nie kochał inaczej”
(Ks. Jan Twardowski)
Nasze rocznicowe Credo:
…z Księgi Rodzaju:
Bóg rzekł: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!». Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi». A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre.
To Słowo spełniło się w naszym życiu. W te dziesięć lat, z nas dwojga – Bóg uczynił sześcioosobową rodzinę. Myśl, że małżeństwo mężczyzny i kobiety odbija obraz samego Boga jest niezwykła. Bóg zachwyca się człowiekiem – swoim dziełem. Bóg zachwyca się nami wszystkimi! Tyle powodów do świętowania!
… z Psalmu 139:
Sławię Cię, Panie, za to, żeś mnie stworzył.
Przenikasz i znasz mnie, Panie, Ty wiesz, kiedy siedzę i wstaję. Z daleka spostrzegasz moje myśli, przyglądasz się, jak spoczywam i chodzę, i znasz moje wszystkie drogi. Ty bowiem stworzyłeś moje wnętrze i utkałeś mnie w łonie mej matki. Sławię Cię, żeś mnie tak cudownie stworzył, godne podziwu są Twoje dzieła. I duszę moją znasz do głębi. Nie tajna Ci istota, kiedy w ukryciu nabierałem kształtów, utkany we wnętrzu ziemi. Zbadaj mnie, Boże, i poznaj me serce; doświadcz i poznaj moje troski, i zobacz, czy jestem na drodze nieprawej, a skieruj mnie na drogę odwieczną!
Ten Psalm to zachwyt nad cudem stworzenia przez Boga naszych dzieci, a przecież też każdego i każdej z nas! Ostatnia strofa jest modlitwą o prowadzenie przez Boga właściwą ścieżką życia. Modlitwą już wielokrotnie wysłuchaną!
…z Listu do Efezjan:
A zatem zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich. Słyszeliście przecież o Nim i zostaliście pouczeni w Nim – zgodnie z prawdą, jaka jest w Jezusie, że – co się tyczy poprzedniego sposobu życia – trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz, odnawiać się duchem w waszym myśleniu i przyoblec człowieka nowego, stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości. Dlatego odrzuciwszy kłamstwo: niech każdy z was mówi prawdę do bliźniego, bo jesteście nawzajem dla siebie członkami. Gniewajcie się, a nie grzeszcie: niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce! I nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia. Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie – wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni! Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.
Ten fragment ma kilka myśli bardzo ważnych dla praktyki naszego codziennego życia małżeńskiego. Przez te dziesięć lat niejednokrotnie „znosiliśmy siebie”, „przebaczaliśmy sobie” i staraliśmy się, żeby „słońce nie zachodziło nad naszym gniewem”. Słowo „powołanie”nadaje głębszy sens naszemu małżeństwu.
Alleluja…
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie…
Od niedawna słowa te mają dla nas szczególne znaczenie. Ubóstwo polegające na pokorze: uznać swoją słabość i grzech. Jesteśmy grzesznikami. Nie ma się co łudzić, że jest i będzie inaczej. Lecz Bóg jest naszym Zbawicielem. On nas zbawia! Nie „pomimo” naszych słabości, ale właśnie dlatego, że je mamy i potrzebujemy Jego zbawienia. Wystarczy ufnie przyjąć Jego Miłość.
…z Ewangelii według św. Jana
Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który [go] uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeśli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami. Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.
Dokładnie ten fragment Ewangelii wybraliśmy 10 lat temu na nasz ślub. A jego symbol mamy wygrawerowany na obrączkach. Bo „bez Jezusa nic nie możemy uczynić”. On jest Panem!
Kiedy wychodziliśmy z kościoła grupa znajomych zaśpiewała nam w prezencie wzruszające słowa, których melodia wciąż brzmi w moich uszach:
Niech z Syjonu Wam błogosławi Pan, który dał wam ziemię, który da wam Niebo.
No i była też ta piosenka…
Jesteśmy piękni Twoim pięknem Panie…
Żeby nikt nie miał wątpliwości czyim pięknem my się tu szczycimy. Tylko i wyłącznie Jego.