Zaręczyny? A po co to?

Dlaczego poprosiłem Julię o rękę?
Głupie pytanie, co nie?? No pewnie że po to, żeby była moją żoną. Ale czy tylko? No właśnie nie, moi drodzy, i dlatego o tym piszę.
Z jednej strony chciałbym zawalczyć z pewnym stereotypem dotyczącym funkcji narzeczeństwa, a z drugiej zachęcić do niego ot tak po prostu.
 …

Zacznijmy od początku. Mam takie wrażenie, że w naszym świecie poproszenie kobiety o rękę i wejście w stan narzeczeński oznacza po pierwsze nieodwołalny przymus zawarcia ślubu i po drugie okres narzeczeństwa wypełniony jest wszelkimi przygotowaniami do ceremonii i imprezy. No właśnie, pytanie jest czy tak właśnie powinno być. Na pewno w części tak, ale mam wrażenie, że zapomina się o tym, że jest to wspaniały okres do pogłębionego budowania relacji i utwierdzania się (lub przeciwnie) w tej decyzji.

Żebym został dobrze zrozumiany, odniosę się do naszej historii. Otóż gdy oświadczałem się Julii po roku naszej znajomości (było baaardzo romantycznie, ale o tym kiedy indziej napiszę), to nie miałem jakiejś skonkretyzowanej wizji ślubu. No cóż, miałem 20 lat i zaczynałem drugi rok studiów, nie miałem pracy i tak ogólnie jeszcze to nie był ten moment…

To po coś się dzieciaku oświadczał? – mógłby się ktoś zapytać…

A no ja poprzez oświadczyny chciałem powiedzieć Julii, że ten związek jest na poważnie i wiążę z nim konkretną przyszłość! Ta dam!!

Drodzy panowie, którzy czasem jesteście wiele lat w związkach… na co czekacie?? Na ten moment, że zdesperowana dziewczyna wam ucieknie?? Oświadczyny nie oznaczają, że za pół roku, względnie rok musicie stanąć na ślubnym kobiercu. Stanowią one jednak ważny sygnał:

“MYŚLĘ O TOBIE NA POWAŻNIE”.

Ja już o tym pisałem – kobiety potrzebują mieć w nas swoje oparcie (nie jako mebel z piwem przed telewizorem 😉 ). Co ja będę się powtarzał… zaręczyny to wejście na inny level, i nie oznacza to, że już klamka zapadła. Ja z Julią wzięliśmy ślub po 2,5 roku od zaręczyn, jak już mieliśmy pracę i względną samodzielność.

I znowu mógłby ktoś zapytać: Po co to? Jaka to różnica???

Oj! Zasadnicza… Gwarantuję, że wasza partnerka, mówiąc, że jest Twoją narzeczoną będzie odczuwać ogromną różnicę. To już nie jakieś chodzenie ze sobą bądź jakiś tam „związek partnerski” (to nawet źle brzmi – jak umowa bankowa). Ta kobieta została poproszona o rękę… to nawet powinno odstraszać innych facetów, którym by przyszedł pomysł, żeby Ci odbić ukochaną. To jest konkret!

Ja, w celu zarobienia na pierścionek zaręczynowy, udałem się do Torunia i trąbiłem pod kamienicą kilka godzin (sąsiedzi mnie znienawidzili…), żeby uzbierać na niego. Warto było 🙂

Pamiętajcie, narzeczeństwo to kolejny etap związku i bardzo ważny komunikat dla kobiety o tym, że Ty traktujesz ten związek poważnie!

Pozdrawiam

Janusz

Zdjęcie – Zaprojektowane przez Freepik

Dodaj komentarz